Wpisy archiwalne w kategorii
z Paulitem (:
Dystans całkowity: | 1158.81 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 60:11 |
Średnia prędkość: | 14.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.90 km/h |
Suma podjazdów: | 511 m |
Suma kalorii: | 6703 kcal |
Liczba aktywności: | 41 |
Średnio na aktywność: | 28.26 km i 1h 52m |
Więcej statystyk |
Bike, Lazy Saturday :>
Sobota, 21 kwietnia 2012 | dodano:24.04.2012 Kategoria relax, z Januszem:*, z Paulitem (:
- DST: 16.63km
- Czas: 01:32
- VAVG 10.85km/h
- Sprzęt: Rocky
- Aktywność: Jazda na rowerze
Wielka trójca na rowerach: Paul, Janusz & me :D
Sezon rozpoczęty:>
Środa, 28 marca 2012 | dodano:28.03.2012 Kategoria relax, tout seul, with friend(s), z Januszem:*, z Paulitem (:
- DST: 31.29km
- Czas: 02:22
- VAVG 13.22km/h
- VMAX 46.40km/h
- Temp.: 15.0°C
- Sprzęt: Trixxi
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pogoda na rower zrobiła się o wiele szybciej, lecz dopiero wczoraj był i czas i chęci na renowacje 3rowerów: moją trixxi,brata i mamy :o
Natomiast dziś były chęci na rowerowanie, Zwłaszcza że pogoda ładna,słoneczna:> a od uczelni w środy mam wolne,yea!
Także dzisiaj prawie cały dzień na2kołach:śliwki-sikornik-centrum-chorzowska-park-lecrerc-floriańska-decathlon-kasztanowa-śliwki-i okolice...aż do dom:p
Podsumowując-> pozytywnie:D
Natomiast dziś były chęci na rowerowanie, Zwłaszcza że pogoda ładna,słoneczna:> a od uczelni w środy mam wolne,yea!
Także dzisiaj prawie cały dzień na2kołach:śliwki-sikornik-centrum-chorzowska-park-lecrerc-floriańska-decathlon-kasztanowa-śliwki-i okolice...aż do dom:p
Podsumowując-> pozytywnie:D
oj nosi...nosi na rower! :D
Wtorek, 30 sierpnia 2011 | dodano:30.08.2011 Kategoria with friend(s), z Januszem:*, z Paulitem (:
- DST: 50.61km
- Czas: 03:07
- VAVG 16.24km/h
- Sprzęt: Trixxi
- Aktywność: Jazda na rowerze
Wpierw pedałowanie z bracholem po centrum:
po książki + zwiedzanie sklepów
w poszukiwaniu niezbędnych pierdółek.
Po popołudniowym domowaniu
nosiło dalej na rower,
więc wieczorową porą kierunek 3cio-majowa fontanna, gdyż taka ładna, urokliwa jest...
Długo nie zostaliśmy - wystarczył telefon od Piernika i Daniela, by wyrwali nas w okrężny trip po Zabrzu, aby chłopakom wybiło 200km
na licznikach i...udało się:D Gratujemy!
Aż z tego liczykrupstwa chłopaków,
ja również dokręciłam do okrągłej liczby 50km.
Lecz pamiętajcie - nie ilość się liczy,a jakość :D
po książki + zwiedzanie sklepów
w poszukiwaniu niezbędnych pierdółek.
Po popołudniowym domowaniu
nosiło dalej na rower,
więc wieczorową porą kierunek 3cio-majowa fontanna, gdyż taka ładna, urokliwa jest...
Długo nie zostaliśmy - wystarczył telefon od Piernika i Daniela, by wyrwali nas w okrężny trip po Zabrzu, aby chłopakom wybiło 200km
na licznikach i...udało się:D Gratujemy!
Aż z tego liczykrupstwa chłopaków,
ja również dokręciłam do okrągłej liczby 50km.
Lecz pamiętajcie - nie ilość się liczy,a jakość :D
zaczynając od sikornika
Poniedziałek, 29 sierpnia 2011 | dodano:30.08.2011 Kategoria relax, z Januszem:*, z Paulitem (:
- DST: 26.59km
- Czas: 01:48
- VAVG 14.77km/h
- Sprzęt: Trixxi
- Aktywność: Jazda na rowerze
Rowerowy dzień z bracholem(:
Po pierwsze-odwiedziny babci
Po drugie-sprawunki w centrum...
Po trzecie-Czechowice(: czyli leniwe popołudnie
i wieczór,jak dojechał do nas Janek,
(i gościnnie Serafin z Piernikiem)
w średnio ciepłych promieniach słońca,
natomiast fajnie ciepłej wodzie.
Pozytywny poniedziałek - rzadki przypadek :P
Wieczorem w domu snucie opowieści o weekendzie przy pokazie zdjęć z dalekiej rowerowej wyprawy...Kropka.
Po pierwsze-odwiedziny babci
Po drugie-sprawunki w centrum...
Po trzecie-Czechowice(: czyli leniwe popołudnie
i wieczór,jak dojechał do nas Janek,
(i gościnnie Serafin z Piernikiem)
w średnio ciepłych promieniach słońca,
natomiast fajnie ciepłej wodzie.
Pozytywny poniedziałek - rzadki przypadek :P
Wieczorem w domu snucie opowieści o weekendzie przy pokazie zdjęć z dalekiej rowerowej wyprawy...Kropka.
trening swoich możliwości przed weekendem
Poniedziałek, 22 sierpnia 2011 | dodano:22.08.2011 Kategoria byle do celu(:, tout seul, with friend(s), z Januszem:*, z Paulitem (:
- DST: 52.77km
- Czas: 02:32
- VAVG 20.83km/h
- Sprzęt: Trixxi
- Aktywność: Jazda na rowerze
Na początku popołudnie z bratem
czyli wyprawa nad Czechowicką wodę:D
Potem miał być nieco dłuższy trening,
bo aż nosiło, korciło i inne podobieństwa;p
lecz na 3maja jest urokliwy pomnik
który nietypowo okrążyłam.
Dodatkowo zjawiskowe fontanny
korciły by zrobić sobie mały postój
jednakże z małego zrobił się nieco dłuższy
oraz z doborowym towarzystwem(: jak się okazało
jaki ten świat mały...
Podprowadziłam przed 23:00 Panów na plac Teatralny
i piorunem prawie głównymi drogami do domu...
Home sweet home(:
czyli wyprawa nad Czechowicką wodę:D
Potem miał być nieco dłuższy trening,
bo aż nosiło, korciło i inne podobieństwa;p
lecz na 3maja jest urokliwy pomnik
który nietypowo okrążyłam.
Dodatkowo zjawiskowe fontanny
korciły by zrobić sobie mały postój
jednakże z małego zrobił się nieco dłuższy
oraz z doborowym towarzystwem(: jak się okazało
jaki ten świat mały...
Podprowadziłam przed 23:00 Panów na plac Teatralny
i piorunem prawie głównymi drogami do domu...
Home sweet home(:
O kuźwa, ja pierdziele...
Czwartek, 18 sierpnia 2011 | dodano:18.08.2011 Kategoria garażowo, with friend(s), z Paulitem (:
- DST: 23.90km
- Sprzęt: Rocky
- Aktywność: Jazda na rowerze
W planach miał być czwartek dniem wolnym, CAŁY miał być dniem wolnym(!),
lecz wszystko poszło się kochać jak tylko otwieram oko: godz8.00, słuch zaczyna wracać
i słyszę 'Jedziesz do gabinetu' -> No żesz szlak mnie trafi!!
Pikna pogoda, słońce praży, rower się kurzy, a ja pilnuje rodzinnego interesu - great...
Z dobrą muzyką, netem, egzotycznie owocowymi owsiankami, kawą oraz krótkimi odwiedzinami Skuda i Witka czas jakoś zleciał, opornie ale zleciał. Najgorsze były 'telefony-marudy' Mamuśki -> Kuźwa, czemu akurat ja muszę być jej workiem treningowym i tego wysłuchiwać, prowadzić bezsensowne dyskusje, wrr!
Z nie-letnim natrojem w te pędy po brachola i ruszamy na Czeszki chwilę poplażować i naładować pozytywne myśli od słońca.
Z tym ładowaniem średnio poszło, także przed 20.00 zbieramy się do dom.
Jedziemy, ładnie z górki jedziemy, dojeżdżamy do Toszeckiej ...
Dup! Młody zerwał łańcuch :O Ani ja, ani Skud nieprzygotowani na taką przygodę bierzemy łańcuch w plecach a Pawełek pchany aż do garażu by załatwić problem za pomocą spinki, bo skuwacz zaginął w garażowej dżungli:P
Na największej górce oczywiście musiało lunąć, tak dla uatrakcyjnienia dnia...
Wieczór taki nijaki, więc na dobranoc i odzyskanie dobrego nastroju projekcja filmu 'Grzeczny i grzeszny'.
Wsjo!
lecz wszystko poszło się kochać jak tylko otwieram oko: godz8.00, słuch zaczyna wracać
i słyszę 'Jedziesz do gabinetu' -> No żesz szlak mnie trafi!!
Pikna pogoda, słońce praży, rower się kurzy, a ja pilnuje rodzinnego interesu - great...
Z dobrą muzyką, netem, egzotycznie owocowymi owsiankami, kawą oraz krótkimi odwiedzinami Skuda i Witka czas jakoś zleciał, opornie ale zleciał. Najgorsze były 'telefony-marudy' Mamuśki -> Kuźwa, czemu akurat ja muszę być jej workiem treningowym i tego wysłuchiwać, prowadzić bezsensowne dyskusje, wrr!
Z nie-letnim natrojem w te pędy po brachola i ruszamy na Czeszki chwilę poplażować i naładować pozytywne myśli od słońca.
Z tym ładowaniem średnio poszło, także przed 20.00 zbieramy się do dom.
Jedziemy, ładnie z górki jedziemy, dojeżdżamy do Toszeckiej ...
Dup! Młody zerwał łańcuch :O Ani ja, ani Skud nieprzygotowani na taką przygodę bierzemy łańcuch w plecach a Pawełek pchany aż do garażu by załatwić problem za pomocą spinki, bo skuwacz zaginął w garażowej dżungli:P
Na największej górce oczywiście musiało lunąć, tak dla uatrakcyjnienia dnia...
Wieczór taki nijaki, więc na dobranoc i odzyskanie dobrego nastroju projekcja filmu 'Grzeczny i grzeszny'.
Wsjo!
Z Zabrza zabrać zdobycz, z bracholem zmierzając
Środa, 17 sierpnia 2011 | dodano:17.08.2011 Kategoria byle do celu(:, z Paulitem (:
- DST: 38.58km
- Czas: 02:43
- VAVG 14.20km/h
- Sprzęt: Trixxi
- Aktywność: Jazda na rowerze
Gdy marudziłam o rowerowaniu z radiem znalazł się chętny odstąpienia gigówki na potrzeby umilenia mi czasu na rowerze. Tak więc poniosło mnie dziś na Rokitnicę w samo południe, w największe słońce :P ciągnąc za sobą brachola -> Niestety wraz ze wzrostem przejechanych kilometrów, wzrastały marudne komunikaty...ale jakoś przetrwałam trudne humorki szkraba :P
Teraz radośnie zapełniam kartę muzyką i wracam do ogarnięcia moich czterech kątów po malowaniu. Kropka.
Teraz radośnie zapełniam kartę muzyką i wracam do ogarnięcia moich czterech kątów po malowaniu. Kropka.
warszawska-zakupy-radiostacja(:
Piątek, 12 sierpnia 2011 | dodano:12.08.2011 Kategoria relax, z Paulitem (:
- DST: 4.80km
- Sprzęt: Rocky
- Aktywność: Jazda na rowerze
Krótka wycieczka po okolicach z bracholem na rozgrzewkę przed ZMKą, czyli:
wyprawa do koleżanki po rzeczy,
do sklepu po obiadek i deser,
który to zjedliśmy na trawce przy Radiostacji w samo południe(:
A co;p
Zapowiada się pozytywnie nakręcony dzień z bracholem, na rowerach.
Ph:
wyprawa do koleżanki po rzeczy,
do sklepu po obiadek i deser,
który to zjedliśmy na trawce przy Radiostacji w samo południe(:
A co;p
Zapowiada się pozytywnie nakręcony dzień z bracholem, na rowerach.
Ph:
XIII (urodzinowa) Zabrzańska Masa Krytyczna
Piątek, 12 sierpnia 2011 | dodano:12.08.2011 Kategoria Masa, with friend(s), z Paulitem (:, z Januszem:*
- DST: 41.30km
- Czas: 03:01
- VAVG 13.69km/h
- Sprzęt: Trixxi
- Aktywność: Jazda na rowerze
Słodka niespodzianka szykowana przed wyjazdem na Zabrzańską Masę wygląda tak:
a czy pyszna to spróbowali ci, którzy odgadli zagadkę Clowna Paulita (bądź za starania w zgadywaniu).
Po wiadomości, iż urodzinowa masa ma być na wesoło, to...wpadliśmy z bracholem na pomysł by rzeczywiście cel Mas Krytycznych : 'Zwrócenie uwagi ogółu społeczeństwa na zwykle ignorowanych rowerzystów', w wesoły sposób zrealizować - I dobrze!
A że wesoły(: dało się poznać po minach i komentarzach ludzi już na Lipowej, Chorzowskiej i Wolności, hah! W fajnym tempie zajechaliśmy do celu zbiórki wszystkich rowerzystów - na Placu Wolności.
Startujemy punktualnie o 18:00, w wesołym gronie i przy pięknej pogodzie przejazd masy, natomiast meta wypadła na terenie Zabytkowej Kopalni Węgla Kamiennego Guido. A tam uczestnicy otrzymali od władz miasta specjalne mapy z trasami i ścieżkami rowerowymi Zabrza /szał ciał/, posiłek ciepły /grochówka/ i kawę, bądź herbatę - ja wielki kawosz, wybrałam kawę;p z mlekiem.
Zbliżała się 20:00, a chciałam na spokojnie i bardzo okrężnie wrócić z bracholem do dom, także wyruszyliśmy na park,skwerek czy jakoś inaczej zwane miejsce zieleni koło Aleji Wojciecha Korfantego, następnie osiedle Kopernika i ul.Jana Heweliusza, trochę Mikul by wrócić Leśną i ostatnio lubianą 'błotną autostradą'. Z początku Paulito strach w oczach mówiący 'Are you kidding me?' lecz po przejeździe pytając 'Jak było' odpowiedz padła pozytywna więc w dobrych humorach Tarnogórską w stronę Gliwic pedałujemy, chwilę oddechu i miłej rozmowy pod Radiostacją
/robię się nudna z ta Radiostacją, ale cóż ja na to poradzę, uwielbiam to miejsce/
i kierunek Home.
I zapamiętajcie:
"My nie blokujemy ruchu, my jesteśmy ruchem"!
Dobranoc(:
a czy pyszna to spróbowali ci, którzy odgadli zagadkę Clowna Paulita (bądź za starania w zgadywaniu).
Po wiadomości, iż urodzinowa masa ma być na wesoło, to...wpadliśmy z bracholem na pomysł by rzeczywiście cel Mas Krytycznych : 'Zwrócenie uwagi ogółu społeczeństwa na zwykle ignorowanych rowerzystów', w wesoły sposób zrealizować - I dobrze!
A że wesoły(: dało się poznać po minach i komentarzach ludzi już na Lipowej, Chorzowskiej i Wolności, hah! W fajnym tempie zajechaliśmy do celu zbiórki wszystkich rowerzystów - na Placu Wolności.
Startujemy punktualnie o 18:00, w wesołym gronie i przy pięknej pogodzie przejazd masy, natomiast meta wypadła na terenie Zabytkowej Kopalni Węgla Kamiennego Guido. A tam uczestnicy otrzymali od władz miasta specjalne mapy z trasami i ścieżkami rowerowymi Zabrza /szał ciał/, posiłek ciepły /grochówka/ i kawę, bądź herbatę - ja wielki kawosz, wybrałam kawę;p z mlekiem.
Zbliżała się 20:00, a chciałam na spokojnie i bardzo okrężnie wrócić z bracholem do dom, także wyruszyliśmy na park,skwerek czy jakoś inaczej zwane miejsce zieleni koło Aleji Wojciecha Korfantego, następnie osiedle Kopernika i ul.Jana Heweliusza, trochę Mikul by wrócić Leśną i ostatnio lubianą 'błotną autostradą'. Z początku Paulito strach w oczach mówiący 'Are you kidding me?' lecz po przejeździe pytając 'Jak było' odpowiedz padła pozytywna więc w dobrych humorach Tarnogórską w stronę Gliwic pedałujemy, chwilę oddechu i miłej rozmowy pod Radiostacją
/robię się nudna z ta Radiostacją, ale cóż ja na to poradzę, uwielbiam to miejsce/
i kierunek Home.
I zapamiętajcie:
"My nie blokujemy ruchu, my jesteśmy ruchem"!
Dobranoc(:
kierunek Toszek (:
Wtorek, 9 sierpnia 2011 | dodano:10.08.2011 Kategoria garażowo, relax, with friend(s), z Paulitem (:, z Januszem:*
- DST: 93.27km
- Czas: 05:10
- VAVG 18.05km/h
- Sprzęt: Trixxi
- Aktywność: Jazda na rowerze
Od kwietniowych nawiedzin tamtejszego zamku minęło sporo czasu,więc planowany dzień czy dwa dni wstecz wypad udało się zrealizować(:
Kierunek Toszek ze Skudym i Pawełkiem /bo Piernikowe kolano odmówiło posłuszeństwa/. Pogoda płatała figle-czasem słońce, czasem deszcz-lecz jednak więcej tej pogodnej pogody było,fiuu.
Pawełek prawie bezproblemowo dojechał do celu, powrót już sprawiał trudności lecz gdy zobaczył drzwi domu i usłyszał że prawie 60km zrobiliśmy, to zaraz poleciał się chwalić familii, cfaniaczek.
My natomiast popędziliśmy na Sikornikowy kościół do znajomej po rzeczy. Następnie kierunek Mikule, gdyż na koniec dnia czekała misja 'Piernikowy tandem wyżarty ze skóry' w składzie osobowym: włodarze Gliwic i panowie Mikul /lecz Serafin po chwili znikł/. Robota szła bardzo dobrze bo równie dobra atmosfera była tegoż wieczoru(:
Lecz wszystko co piękne kiedyś musi się skończyć, a garażowanie zakończyło się bo robiło się coraz zimniej, przez co nieco zmarłam,wrr...
Pożegnaliśmy Panów i pognaliśmy piorunem przez błotną autostradę Żerniki, garaż Skuda i do dom.
Tak oto, dodając poranne pedałowanie, wyszło na dzień 9sierpnia 107km wyjeżdżone(:
Ps.Mam w końcu kask->czarny!
Ph:
Kierunek Toszek ze Skudym i Pawełkiem /bo Piernikowe kolano odmówiło posłuszeństwa/. Pogoda płatała figle-czasem słońce, czasem deszcz-lecz jednak więcej tej pogodnej pogody było,fiuu.
Pawełek prawie bezproblemowo dojechał do celu, powrót już sprawiał trudności lecz gdy zobaczył drzwi domu i usłyszał że prawie 60km zrobiliśmy, to zaraz poleciał się chwalić familii, cfaniaczek.
My natomiast popędziliśmy na Sikornikowy kościół do znajomej po rzeczy. Następnie kierunek Mikule, gdyż na koniec dnia czekała misja 'Piernikowy tandem wyżarty ze skóry' w składzie osobowym: włodarze Gliwic i panowie Mikul /lecz Serafin po chwili znikł/. Robota szła bardzo dobrze bo równie dobra atmosfera była tegoż wieczoru(:
Lecz wszystko co piękne kiedyś musi się skończyć, a garażowanie zakończyło się bo robiło się coraz zimniej, przez co nieco zmarłam,wrr...
Pożegnaliśmy Panów i pognaliśmy piorunem przez błotną autostradę Żerniki, garaż Skuda i do dom.
Tak oto, dodając poranne pedałowanie, wyszło na dzień 9sierpnia 107km wyjeżdżone(:
Ps.Mam w końcu kask->czarny!
Ph: