kierunek Toszek (:
Wtorek, 9 sierpnia 2011 | dodano:10.08.2011 Kategoria garażowo, relax, with friend(s), z Paulitem (:, z Januszem:*
- DST: 93.27km
- Czas: 05:10
- VAVG 18.05km/h
- Sprzęt: Trixxi
- Aktywność: Jazda na rowerze
Od kwietniowych nawiedzin tamtejszego zamku minęło sporo czasu,więc planowany dzień czy dwa dni wstecz wypad udało się zrealizować(:
Kierunek Toszek ze Skudym i Pawełkiem /bo Piernikowe kolano odmówiło posłuszeństwa/. Pogoda płatała figle-czasem słońce, czasem deszcz-lecz jednak więcej tej pogodnej pogody było,fiuu.
Pawełek prawie bezproblemowo dojechał do celu, powrót już sprawiał trudności lecz gdy zobaczył drzwi domu i usłyszał że prawie 60km zrobiliśmy, to zaraz poleciał się chwalić familii, cfaniaczek.
My natomiast popędziliśmy na Sikornikowy kościół do znajomej po rzeczy. Następnie kierunek Mikule, gdyż na koniec dnia czekała misja 'Piernikowy tandem wyżarty ze skóry' w składzie osobowym: włodarze Gliwic i panowie Mikul /lecz Serafin po chwili znikł/. Robota szła bardzo dobrze bo równie dobra atmosfera była tegoż wieczoru(:
Lecz wszystko co piękne kiedyś musi się skończyć, a garażowanie zakończyło się bo robiło się coraz zimniej, przez co nieco zmarłam,wrr...
Pożegnaliśmy Panów i pognaliśmy piorunem przez błotną autostradę Żerniki, garaż Skuda i do dom.
Tak oto, dodając poranne pedałowanie, wyszło na dzień 9sierpnia 107km wyjeżdżone(:
Ps.Mam w końcu kask->czarny!
Ph:
Kierunek Toszek ze Skudym i Pawełkiem /bo Piernikowe kolano odmówiło posłuszeństwa/. Pogoda płatała figle-czasem słońce, czasem deszcz-lecz jednak więcej tej pogodnej pogody było,fiuu.
Pawełek prawie bezproblemowo dojechał do celu, powrót już sprawiał trudności lecz gdy zobaczył drzwi domu i usłyszał że prawie 60km zrobiliśmy, to zaraz poleciał się chwalić familii, cfaniaczek.
My natomiast popędziliśmy na Sikornikowy kościół do znajomej po rzeczy. Następnie kierunek Mikule, gdyż na koniec dnia czekała misja 'Piernikowy tandem wyżarty ze skóry' w składzie osobowym: włodarze Gliwic i panowie Mikul /lecz Serafin po chwili znikł/. Robota szła bardzo dobrze bo równie dobra atmosfera była tegoż wieczoru(:
Lecz wszystko co piękne kiedyś musi się skończyć, a garażowanie zakończyło się bo robiło się coraz zimniej, przez co nieco zmarłam,wrr...
Pożegnaliśmy Panów i pognaliśmy piorunem przez błotną autostradę Żerniki, garaż Skuda i do dom.
Tak oto, dodając poranne pedałowanie, wyszło na dzień 9sierpnia 107km wyjeżdżone(:
Ps.Mam w końcu kask->czarny!
Ph: