O kuźwa, ja pierdziele...
Czwartek, 18 sierpnia 2011 | dodano:18.08.2011 Kategoria garażowo, with friend(s), z Paulitem (:
- DST: 23.90km
- Sprzęt: Rocky
- Aktywność: Jazda na rowerze
W planach miał być czwartek dniem wolnym, CAŁY miał być dniem wolnym(!),
lecz wszystko poszło się kochać jak tylko otwieram oko: godz8.00, słuch zaczyna wracać
i słyszę 'Jedziesz do gabinetu' -> No żesz szlak mnie trafi!!
Pikna pogoda, słońce praży, rower się kurzy, a ja pilnuje rodzinnego interesu - great...
Z dobrą muzyką, netem, egzotycznie owocowymi owsiankami, kawą oraz krótkimi odwiedzinami Skuda i Witka czas jakoś zleciał, opornie ale zleciał. Najgorsze były 'telefony-marudy' Mamuśki -> Kuźwa, czemu akurat ja muszę być jej workiem treningowym i tego wysłuchiwać, prowadzić bezsensowne dyskusje, wrr!
Z nie-letnim natrojem w te pędy po brachola i ruszamy na Czeszki chwilę poplażować i naładować pozytywne myśli od słońca.
Z tym ładowaniem średnio poszło, także przed 20.00 zbieramy się do dom.
Jedziemy, ładnie z górki jedziemy, dojeżdżamy do Toszeckiej ...
Dup! Młody zerwał łańcuch :O Ani ja, ani Skud nieprzygotowani na taką przygodę bierzemy łańcuch w plecach a Pawełek pchany aż do garażu by załatwić problem za pomocą spinki, bo skuwacz zaginął w garażowej dżungli:P
Na największej górce oczywiście musiało lunąć, tak dla uatrakcyjnienia dnia...
Wieczór taki nijaki, więc na dobranoc i odzyskanie dobrego nastroju projekcja filmu 'Grzeczny i grzeszny'.
Wsjo!
lecz wszystko poszło się kochać jak tylko otwieram oko: godz8.00, słuch zaczyna wracać
i słyszę 'Jedziesz do gabinetu' -> No żesz szlak mnie trafi!!
Pikna pogoda, słońce praży, rower się kurzy, a ja pilnuje rodzinnego interesu - great...
Z dobrą muzyką, netem, egzotycznie owocowymi owsiankami, kawą oraz krótkimi odwiedzinami Skuda i Witka czas jakoś zleciał, opornie ale zleciał. Najgorsze były 'telefony-marudy' Mamuśki -> Kuźwa, czemu akurat ja muszę być jej workiem treningowym i tego wysłuchiwać, prowadzić bezsensowne dyskusje, wrr!
Z nie-letnim natrojem w te pędy po brachola i ruszamy na Czeszki chwilę poplażować i naładować pozytywne myśli od słońca.
Z tym ładowaniem średnio poszło, także przed 20.00 zbieramy się do dom.
Jedziemy, ładnie z górki jedziemy, dojeżdżamy do Toszeckiej ...
Dup! Młody zerwał łańcuch :O Ani ja, ani Skud nieprzygotowani na taką przygodę bierzemy łańcuch w plecach a Pawełek pchany aż do garażu by załatwić problem za pomocą spinki, bo skuwacz zaginął w garażowej dżungli:P
Na największej górce oczywiście musiało lunąć, tak dla uatrakcyjnienia dnia...
Wieczór taki nijaki, więc na dobranoc i odzyskanie dobrego nastroju projekcja filmu 'Grzeczny i grzeszny'.
Wsjo!