Wpisy archiwalne w kategorii
Masa
Dystans całkowity: | 1831.69 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 127:37 |
Średnia prędkość: | 13.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.20 km/h |
Suma kalorii: | 16465 kcal |
Liczba aktywności: | 68 |
Średnio na aktywność: | 26.94 km i 1h 59m |
Więcej statystyk |
odblaskowa GMKa :D
Piątek, 4 listopada 2011 | dodano:05.11.2011 Kategoria Masa, with friend(s), z Januszem:*
- DST: 12.60km
- Sprzęt: Trixxi
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy piątek miesiąca oznacza Gliwicką Masę Krytyczną. Tak więc korzystając z piątkowego wolnego popołudnia, uzbrojona w moc światełek i kamizelkę, ruszyłam na zbiórkę na pl.Krakowskim. Chwila rozmów przed startem przyprawiła mnie o jeszcze lepszy nastrój, tak więc z uśmiechem na twarzy ruszyliśmy w trasę:
Odblaskowa rzesza:
Pogaduchy przed startem:
Wojtuś, z którym to większość trasy przegadałam:
No i jazda:
Jak widzę Patryka to aż przypomina się fajna piosenka
Podsumowując:
-b.przyjemna trasa
-fajna pogoda jak na listopad
/oby sprzyjająca pogoda była w grudniu,
to może wtedy też dokulam na masę, kto wie.../
-w domowych, ciepłych zakątkach domu pozytywny after :)
Natomiast piątkowy wieczór w rytm muzyki lat 70,80 i 90
w PRLu z Iwonką,
świętując nasz długo-wypracowany sukces :D
Ale potem, nie wiadomo czemu, główka bolała :P
Więc w sobotę pauza od Trixxi musi być...
Kropka.
Odblaskowa rzesza:
Pogaduchy przed startem:
Wojtuś, z którym to większość trasy przegadałam:
No i jazda:
Jak widzę Patryka to aż przypomina się fajna piosenka
Podsumowując:
-b.przyjemna trasa
-fajna pogoda jak na listopad
/oby sprzyjająca pogoda była w grudniu,
to może wtedy też dokulam na masę, kto wie.../
-w domowych, ciepłych zakątkach domu pozytywny after :)
Natomiast piątkowy wieczór w rytm muzyki lat 70,80 i 90
w PRLu z Iwonką,
świętując nasz długo-wypracowany sukces :D
Ale potem, nie wiadomo czemu, główka bolała :P
Więc w sobotę pauza od Trixxi musi być...
Kropka.
ku Zabrzu,bo...ZMKa (:
Piątek, 14 października 2011 | dodano:15.10.2011 Kategoria byle do celu(:, Masa
- DST: 11.29km
- Temp.: 6.0°C
- Sprzęt: Trixxi
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dzień rozpoczęty wyjątkowo wcześnie,
bo już od 4:00 godziny byłam na nogach,
przez Pawełka wycieczkę do Warszawy.
Nieskazitelnie zimno z rana,
w dodatku od czw męczy...upierdliwy
katar dla uatrakcyjnienia wolnych dni :P
Następnie filmowo-herbatkowy poranek
w gabinecie,tak dla zabicia czasu przed wykładem z Biomateriałów,
obiadkowo-filmowo-smarkato-herbatkowe popołudnie,
aż z tego wszystkiego straciłam rachubę czasu,
więc w te pędy do Mikul, gdyż dziś 2gi piątek miesiąca, czyli:
ZMKa -> w dość nietypowej wersji, bo na tandemie
Debiut tandema na zabrzańskich drogach,
a przede wszystkim Mój debiut na takim pojeździe,
lecz...zdecydowanie bardziej odpowiada mi funkcja kierowniczki aniżeli siedzieć na tyłach pedałując i balansując biodrami tandema, moje biodra mówią: Nie!
I najważniejsze: musi być cieplej(!) bo od tej walki o równowagę, trzymania nietypowej kierownicy i mroźnego wieczoru ręce bolały
i nieco zmarzły, pomimo rękawiczek,ale cóż...mroźny środek października się porobił :P
Ludziska nieco niepocieszeni, iż uciekamy i na chłodny after nie jedziemy, lecz czułam wielką potrzebę zagrzać się po kołderkę, popijając herbatkę, by zwalczyć chorubsko za wczasu, by przez weekend mieć wolne, nawet od grypy - i tak też było! :D
Bardzo dziękuję Piernik za użyczenie Pamira 'Duet' Okrutnego
i Głównemu Rozruchowemu za motywację przy tandemie
i after w ciepłych czterech kątach(:
Piątek, pomimo pogody i wczesnej pobudki uznaję za udany.Kropka:D
wiecej ph z ZMKi tutaj
bo już od 4:00 godziny byłam na nogach,
przez Pawełka wycieczkę do Warszawy.
Nieskazitelnie zimno z rana,
w dodatku od czw męczy...upierdliwy
katar dla uatrakcyjnienia wolnych dni :P
Następnie filmowo-herbatkowy poranek
w gabinecie,tak dla zabicia czasu przed wykładem z Biomateriałów,
obiadkowo-filmowo-smarkato-herbatkowe popołudnie,
aż z tego wszystkiego straciłam rachubę czasu,
więc w te pędy do Mikul, gdyż dziś 2gi piątek miesiąca, czyli:
ZMKa -> w dość nietypowej wersji, bo na tandemie
Debiut tandema na zabrzańskich drogach,
a przede wszystkim Mój debiut na takim pojeździe,
lecz...zdecydowanie bardziej odpowiada mi funkcja kierowniczki aniżeli siedzieć na tyłach pedałując i balansując biodrami tandema, moje biodra mówią: Nie!
I najważniejsze: musi być cieplej(!) bo od tej walki o równowagę, trzymania nietypowej kierownicy i mroźnego wieczoru ręce bolały
i nieco zmarzły, pomimo rękawiczek,ale cóż...mroźny środek października się porobił :P
Ludziska nieco niepocieszeni, iż uciekamy i na chłodny after nie jedziemy, lecz czułam wielką potrzebę zagrzać się po kołderkę, popijając herbatkę, by zwalczyć chorubsko za wczasu, by przez weekend mieć wolne, nawet od grypy - i tak też było! :D
Bardzo dziękuję Piernik za użyczenie Pamira 'Duet' Okrutnego
i Głównemu Rozruchowemu za motywację przy tandemie
i after w ciepłych czterech kątach(:
Piątek, pomimo pogody i wczesnej pobudki uznaję za udany.Kropka:D
wiecej ph z ZMKi tutaj
Kaufland - Zabrze - ZMKa(:
Piątek, 9 września 2011 | dodano:09.09.2011 Kategoria Masa, with friend(s), z Januszem:*
- DST: 55.58km
- Czas: 03:34
- VAVG 15.58km/h
- Temp.: 19.0°C
- Sprzęt: Trixxi
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po porannym dyżurze przy kserokopiarce
i zakupach w centrum, bardzo
ale to bardzo nosiło mnie na rower!
Wobec tego w te pędy do Kauflandu,
po wypatrzony prezent dla jutrzejszej solenizantki,
czyli mojej babci:*
Następnie kulanie po Mikulach z Januszem
delektując się tymbarkami,
miłym słońcem zmieszanym z niemiłym wiatrem.
Kule,idzie jesień - niedobrze :O
Gdy zegar wybija 17:10 ogarniamy siebie i rowery,by dokulać
po Serafina&Piernika; i razem wyruszyć na 14 Zabrzańską Masę Krytyczną. Tradycyjna zbiórka na placu Wolności z przygotowaną pełną obstawą policji i karetki.
Pomimo niepewnej pogody na masie była masa ludzi(: co bardzo mnie ucieszyło, w tym sporo znajomych buziek, przy których przejazd przebiegał, przyjemnie i żartobliwie-aż czasem ze śmiechu brzuch bolał:D
W połowie przejazdu jednak brzuchol domagał się czegoś konkretnego, gdyż z wrażenia zapomniałam o jakimś obiedzie przed masą, więc wręcz z niecierpliwością oczekiwałam mety trasy, szybkich zakupów w Lidlu po zaopatrzenie na afterowe ognisko,
by upiec sobie obiadokolacje:P
Również na ognisku duża frekwencja, aż z początku ciężko było się wepchnąć z kiełbaską do ognia, lecz cierpliwość popłaca, mniami!
Przy żarzącym się przyjemnie ognisku szybko uciekał czas,coraz to bardziej nie chciało się zebrać 4liter w domowe strony, lecz koło 22:30 przygasał ogień, malała frekwencja, także dość szybki powrót do domu z Gliwicką ekipą(:
Na koniec rower schować w swoje kąty, sprawdzenie czy czajnik przetrwał włajaże w sakwie przez cały ten czas-na szczęście przetrwał! Bezsenna noc na koniec, bo jakoś dopiero o1:00 zasnęłam, ot co!
Picasa - 14ZMK
i zakupach w centrum, bardzo
ale to bardzo nosiło mnie na rower!
Wobec tego w te pędy do Kauflandu,
po wypatrzony prezent dla jutrzejszej solenizantki,
czyli mojej babci:*
Następnie kulanie po Mikulach z Januszem
delektując się tymbarkami,
miłym słońcem zmieszanym z niemiłym wiatrem.
Kule,idzie jesień - niedobrze :O
Gdy zegar wybija 17:10 ogarniamy siebie i rowery,by dokulać
po Serafina&Piernika; i razem wyruszyć na 14 Zabrzańską Masę Krytyczną. Tradycyjna zbiórka na placu Wolności z przygotowaną pełną obstawą policji i karetki.
Pomimo niepewnej pogody na masie była masa ludzi(: co bardzo mnie ucieszyło, w tym sporo znajomych buziek, przy których przejazd przebiegał, przyjemnie i żartobliwie-aż czasem ze śmiechu brzuch bolał:D
W połowie przejazdu jednak brzuchol domagał się czegoś konkretnego, gdyż z wrażenia zapomniałam o jakimś obiedzie przed masą, więc wręcz z niecierpliwością oczekiwałam mety trasy, szybkich zakupów w Lidlu po zaopatrzenie na afterowe ognisko,
by upiec sobie obiadokolacje:P
Również na ognisku duża frekwencja, aż z początku ciężko było się wepchnąć z kiełbaską do ognia, lecz cierpliwość popłaca, mniami!
Przy żarzącym się przyjemnie ognisku szybko uciekał czas,coraz to bardziej nie chciało się zebrać 4liter w domowe strony, lecz koło 22:30 przygasał ogień, malała frekwencja, także dość szybki powrót do domu z Gliwicką ekipą(:
Na koniec rower schować w swoje kąty, sprawdzenie czy czajnik przetrwał włajaże w sakwie przez cały ten czas-na szczęście przetrwał! Bezsenna noc na koniec, bo jakoś dopiero o1:00 zasnęłam, ot co!
Picasa - 14ZMK
XIII (urodzinowa) Zabrzańska Masa Krytyczna
Piątek, 12 sierpnia 2011 | dodano:12.08.2011 Kategoria Masa, with friend(s), z Paulitem (:, z Januszem:*
- DST: 41.30km
- Czas: 03:01
- VAVG 13.69km/h
- Sprzęt: Trixxi
- Aktywność: Jazda na rowerze
Słodka niespodzianka szykowana przed wyjazdem na Zabrzańską Masę wygląda tak:
a czy pyszna to spróbowali ci, którzy odgadli zagadkę Clowna Paulita (bądź za starania w zgadywaniu).
Po wiadomości, iż urodzinowa masa ma być na wesoło, to...wpadliśmy z bracholem na pomysł by rzeczywiście cel Mas Krytycznych : 'Zwrócenie uwagi ogółu społeczeństwa na zwykle ignorowanych rowerzystów', w wesoły sposób zrealizować - I dobrze!
A że wesoły(: dało się poznać po minach i komentarzach ludzi już na Lipowej, Chorzowskiej i Wolności, hah! W fajnym tempie zajechaliśmy do celu zbiórki wszystkich rowerzystów - na Placu Wolności.
Startujemy punktualnie o 18:00, w wesołym gronie i przy pięknej pogodzie przejazd masy, natomiast meta wypadła na terenie Zabytkowej Kopalni Węgla Kamiennego Guido. A tam uczestnicy otrzymali od władz miasta specjalne mapy z trasami i ścieżkami rowerowymi Zabrza /szał ciał/, posiłek ciepły /grochówka/ i kawę, bądź herbatę - ja wielki kawosz, wybrałam kawę;p z mlekiem.
Zbliżała się 20:00, a chciałam na spokojnie i bardzo okrężnie wrócić z bracholem do dom, także wyruszyliśmy na park,skwerek czy jakoś inaczej zwane miejsce zieleni koło Aleji Wojciecha Korfantego, następnie osiedle Kopernika i ul.Jana Heweliusza, trochę Mikul by wrócić Leśną i ostatnio lubianą 'błotną autostradą'. Z początku Paulito strach w oczach mówiący 'Are you kidding me?' lecz po przejeździe pytając 'Jak było' odpowiedz padła pozytywna więc w dobrych humorach Tarnogórską w stronę Gliwic pedałujemy, chwilę oddechu i miłej rozmowy pod Radiostacją
/robię się nudna z ta Radiostacją, ale cóż ja na to poradzę, uwielbiam to miejsce/
i kierunek Home.
I zapamiętajcie:
"My nie blokujemy ruchu, my jesteśmy ruchem"!
Dobranoc(:
a czy pyszna to spróbowali ci, którzy odgadli zagadkę Clowna Paulita (bądź za starania w zgadywaniu).
Po wiadomości, iż urodzinowa masa ma być na wesoło, to...wpadliśmy z bracholem na pomysł by rzeczywiście cel Mas Krytycznych : 'Zwrócenie uwagi ogółu społeczeństwa na zwykle ignorowanych rowerzystów', w wesoły sposób zrealizować - I dobrze!
A że wesoły(: dało się poznać po minach i komentarzach ludzi już na Lipowej, Chorzowskiej i Wolności, hah! W fajnym tempie zajechaliśmy do celu zbiórki wszystkich rowerzystów - na Placu Wolności.
Startujemy punktualnie o 18:00, w wesołym gronie i przy pięknej pogodzie przejazd masy, natomiast meta wypadła na terenie Zabytkowej Kopalni Węgla Kamiennego Guido. A tam uczestnicy otrzymali od władz miasta specjalne mapy z trasami i ścieżkami rowerowymi Zabrza /szał ciał/, posiłek ciepły /grochówka/ i kawę, bądź herbatę - ja wielki kawosz, wybrałam kawę;p z mlekiem.
Zbliżała się 20:00, a chciałam na spokojnie i bardzo okrężnie wrócić z bracholem do dom, także wyruszyliśmy na park,skwerek czy jakoś inaczej zwane miejsce zieleni koło Aleji Wojciecha Korfantego, następnie osiedle Kopernika i ul.Jana Heweliusza, trochę Mikul by wrócić Leśną i ostatnio lubianą 'błotną autostradą'. Z początku Paulito strach w oczach mówiący 'Are you kidding me?' lecz po przejeździe pytając 'Jak było' odpowiedz padła pozytywna więc w dobrych humorach Tarnogórską w stronę Gliwic pedałujemy, chwilę oddechu i miłej rozmowy pod Radiostacją
/robię się nudna z ta Radiostacją, ale cóż ja na to poradzę, uwielbiam to miejsce/
i kierunek Home.
I zapamiętajcie:
"My nie blokujemy ruchu, my jesteśmy ruchem"!
Dobranoc(:
Bon voyage dans la ville et GMKa (:
Piątek, 5 sierpnia 2011 | dodano:05.08.2011 Kategoria Masa, with friend(s), z Paulitem (:, z Januszem:*
- DST: 71.17km
- Czas: 04:19
- VAVG 16.49km/h
- Sprzęt: Trixxi
- Aktywność: Jazda na rowerze
Zapowiadał się na piątek bardzo napięty grafik i rzeczywiście tak było. Po pierwsze, etat do południa u mamy w gabinecie, następnie jeżdżenie z dokumentami po centrum. W międzyczasie komórka odmówiła posłuszeństwa, bo połowa klawiszy (i to akurat tych najważniejszych) nie spełniała swych zadań, więc w te pędy do domu wybłagać brachola o telefon(: mój urok podziałał - merci Paul - i bogatsza o sprawną komórkę dałam cynk Rychowi do startu na sklepy rowerowe, bo chłop miał falę i się zaopatrzył w różne różności:P
Nagle zbliża się 17.00 na zegarze, także szybkim tempem po Pawełka. Punkt 17.30 na plac Krakowski, gdyż pierwszy piątek miesiąca oznacza...Gliwicką Masę Krytyczną. Piękna pogoda panuje na masie bo Ojciec Dyrektor zarezerwował wobec tego zebrała się masa ludzi, czyli ok.110 rowerzystów! Trasa inna przez to i ciekawa m.in.wokół mojej ulubionej Gliwickiej Wieży Eiffla która sprawia uśmiech na mej twarzy.
Nie deprawując brata, odprowadziłam go po masie do domu, także bezstresowo i szybkim tempem za autobusami w aerotunelu popędziłam - w stronę wiadomą - na afterowe ognisko(: Również i tam zrobiło się tłumnie, zabawnie, dyskusyjnie czyli cały urok wieczornych pierwszych piątków. Jednak robiło się coraz ciemniej i coraz to więcej komarzyc lądujących na Jankowych plecach kończyło swój żywot 'plaskaczem'...Doszliśmy do wniosku iż 'Zrywamy się' stamtąd.
Pamiriada zatem pognała przez Sośnicę, 3maja-by oddać Aniki zgubę (czyli prowiant na sobotnie góry), na Mikule, przerwa pod Żabką po coś mokrego, na Leśną i błotną autostradą (gdzie uśmiałam się z komentarzy Serafina, co utrudniało mi utrzymanie się cało na trasie:P ) aż do Szałszy, a dokładnie na wjeździe do ul.Tarnogórskiej obmyślając dalszy plan trasy. Niestety wybiła godzina 23.30 a w głowie alert 'Jutro czeka cię mexico' tak więc ze Skudem pożegnaliśmy resztę Pamiriady (w alfabetycznym szyku: Daniel, Goofy, Janek, Piernik i Serafin) i pognaliśmy na
Żerniki-Myśliwska-św.Wojciecha-Toszecka-Home!
Żałując brak odwiedzin Radiostacji nocą, zmierzam do łóżka z myślą iż w sobotni wieczór nadrobię tą nieobecność.
I rezerwuję piękne, gwieździste niebo...OO Tak!(:
Nagle zbliża się 17.00 na zegarze, także szybkim tempem po Pawełka. Punkt 17.30 na plac Krakowski, gdyż pierwszy piątek miesiąca oznacza...Gliwicką Masę Krytyczną. Piękna pogoda panuje na masie bo Ojciec Dyrektor zarezerwował wobec tego zebrała się masa ludzi, czyli ok.110 rowerzystów! Trasa inna przez to i ciekawa m.in.wokół mojej ulubionej Gliwickiej Wieży Eiffla która sprawia uśmiech na mej twarzy.
Nie deprawując brata, odprowadziłam go po masie do domu, także bezstresowo i szybkim tempem za autobusami w aerotunelu popędziłam - w stronę wiadomą - na afterowe ognisko(: Również i tam zrobiło się tłumnie, zabawnie, dyskusyjnie czyli cały urok wieczornych pierwszych piątków. Jednak robiło się coraz ciemniej i coraz to więcej komarzyc lądujących na Jankowych plecach kończyło swój żywot 'plaskaczem'...Doszliśmy do wniosku iż 'Zrywamy się' stamtąd.
Pamiriada zatem pognała przez Sośnicę, 3maja-by oddać Aniki zgubę (czyli prowiant na sobotnie góry), na Mikule, przerwa pod Żabką po coś mokrego, na Leśną i błotną autostradą (gdzie uśmiałam się z komentarzy Serafina, co utrudniało mi utrzymanie się cało na trasie:P ) aż do Szałszy, a dokładnie na wjeździe do ul.Tarnogórskiej obmyślając dalszy plan trasy. Niestety wybiła godzina 23.30 a w głowie alert 'Jutro czeka cię mexico' tak więc ze Skudem pożegnaliśmy resztę Pamiriady (w alfabetycznym szyku: Daniel, Goofy, Janek, Piernik i Serafin) i pognaliśmy na
Żerniki-Myśliwska-św.Wojciecha-Toszecka-Home!
Żałując brak odwiedzin Radiostacji nocą, zmierzam do łóżka z myślą iż w sobotni wieczór nadrobię tą nieobecność.
I rezerwuję piękne, gwieździste niebo...OO Tak!(:
BMKa
Piątek, 29 lipca 2011 | dodano:29.07.2011 Kategoria Masa, with friend(s), z Januszem:*
- DST: 81.56km
- Czas: 04:47
- VAVG 17.05km/h
- Sprzęt: Trixxi
- Aktywność: Jazda na rowerze
Tak więc opowieść zaczyna się wraz z opuszczeniem brachola, oglądającego 'Załoga G', pedałując w stronę ul.Traugutta,zgarnąć z roboty Skuda i ruszyć na Zabrze po kolejną personę czyli Piernika. Pierwsze co mi się spodobało to jagodowej barwy płotek i parapety w domu(: aż dziw nad dziwy -> 'miałam smaka na coś jagodowego', dlatego też zaopatrzyłam się w Carrefourze o czekoladę jagodowo-porzeczkową. Potem prędko pedałujemy po kolejną osóbkę, Daniela, który to zaprowadził nas do Bytomia różnymi drogami wraz z 'hardkorowo-błotną', co bardzo mi się spodobało, bo na mecie było hasło typu: 'ja chcę jeszcze raz!'(: taki to ze mnie wybryk natury,hah!
Dojeżdżamy na rynek, rowerowi bytomianie już w kolejce, czekają na rozpoczęcie, lecz my na spokojnie, chwilę oddechu, dojeżdża prosto z Gliwic Goofy i czekamy do startu masy.18:05 i ruszamy(: Już dość dawno nie było się na BMK, więc dla mnie masa była odkrywaniem na nowo Bytomia w doborowym towarzystwie oczywiście /śmiechów i żartów od groma podczas jazdy/. Wszyscy cało i zdrowo dojechali na rynek, nawet szukających masy - Janka i Serafina. Tak więc w zgranym gronie zwiedziliśmy magiczną, boczną uliczkę rynku, odprowadziliśmy koleżankę Justynę, a następnie zaczęło się wielkie odprowadzanie Goofy'ego, Daniela i Piernika.
Pod Piernika domem narodził się pomysł okrężnego powrotu do domu, bo Guśkowi było jeszcze mało przygód, więc pomysł padł na Radiostację. Janek, Skud i Serafin byli za, wobec tego zaopatrując się w pozytywnie nakręcony mocno owocowy napój bogów, zwany również Frugo, zmierzamy na degustację Tego Pomarańczowego /bo pierwsza degustacja czarnego była już pod sklepem,niecierpliwe to/ z czego zrobiła się arcyzabawna sesja zdjęciowa pt.lampiony i diabelskie wcielenie Serafina (photo's Here!)! Można by zostać pod tą magicznie podświetloną wieżą nawet całą noc, lecz robiło się zimno i pełno komarzyc pragnęło krwi, także trzeba było zrobić bye,bye ...i jechać ku chałupie. Dzięki za odprowadzkę(:
Tenże piątek uważam za udany dzień;p kropka.
Dojeżdżamy na rynek, rowerowi bytomianie już w kolejce, czekają na rozpoczęcie, lecz my na spokojnie, chwilę oddechu, dojeżdża prosto z Gliwic Goofy i czekamy do startu masy.18:05 i ruszamy(: Już dość dawno nie było się na BMK, więc dla mnie masa była odkrywaniem na nowo Bytomia w doborowym towarzystwie oczywiście /śmiechów i żartów od groma podczas jazdy/. Wszyscy cało i zdrowo dojechali na rynek, nawet szukających masy - Janka i Serafina. Tak więc w zgranym gronie zwiedziliśmy magiczną, boczną uliczkę rynku, odprowadziliśmy koleżankę Justynę, a następnie zaczęło się wielkie odprowadzanie Goofy'ego, Daniela i Piernika.
Pod Piernika domem narodził się pomysł okrężnego powrotu do domu, bo Guśkowi było jeszcze mało przygód, więc pomysł padł na Radiostację. Janek, Skud i Serafin byli za, wobec tego zaopatrując się w pozytywnie nakręcony mocno owocowy napój bogów, zwany również Frugo, zmierzamy na degustację Tego Pomarańczowego /bo pierwsza degustacja czarnego była już pod sklepem,niecierpliwe to/ z czego zrobiła się arcyzabawna sesja zdjęciowa pt.lampiony i diabelskie wcielenie Serafina (photo's Here!)! Można by zostać pod tą magicznie podświetloną wieżą nawet całą noc, lecz robiło się zimno i pełno komarzyc pragnęło krwi, także trzeba było zrobić bye,bye ...i jechać ku chałupie. Dzięki za odprowadzkę(:
Tenże piątek uważam za udany dzień;p kropka.
ZMKa
Piątek, 8 lipca 2011 | dodano:09.07.2011 Kategoria Masa, with friend(s), z Januszem:*
- DST: 65.00km
- Czas: 04:23
- VAVG 14.83km/h
- Sprzęt: Trixxi
- Aktywność: Jazda na rowerze
GMKa (:
Piątek, 6 maja 2011 | dodano:09.05.2011 Kategoria with friend(s), Masa, z Paulitem (:, z Januszem:*
- DST: 20.00km
- Sprzęt: Rocky
- Aktywność: Jazda na rowerze
To już 26 Gliwicka Masa Krytyczna
(jak w każdy,pierwszy piątek miesiąca o godz18.00, w eskorcie policji i straży miejskiej) połączona ze zbiórką miedziaków - pieniążków dla Domu Dziecka!
Na Rocky'm przejechana trasa masy(chyba ok13km + z domu i do domu), dlatego też żadnych dokładnych danych o km, bo licznik ma Mike:P cholibka!
brahol z tobim:
dużo nas było (~110):
more ph:26GMKa
(jak w każdy,pierwszy piątek miesiąca o godz18.00, w eskorcie policji i straży miejskiej) połączona ze zbiórką miedziaków - pieniążków dla Domu Dziecka!
Na Rocky'm przejechana trasa masy(chyba ok13km + z domu i do domu), dlatego też żadnych dokładnych danych o km, bo licznik ma Mike:P cholibka!
brahol z tobim:
dużo nas było (~110):
more ph:26GMKa